Sesja rodzinna Gabrysi i Leona, Warszawa
Powiększenie rodziny to idealny moment na spotkanie się z fotografem. Małego Leona i dwuletnią Gabrysię fotografowałam w ich pięknym domu w otoczeniu kochających rodziców. Choć sesja nie przebiegała gładko, efekt finalny był zaskoczeniem. Dlaczego? Przekonajcie się czytając teks poniżej.
Kliknij w miniaturkę, by zobaczyć zdjęcie w powiększeniu:
Sesja rodzinna z dojazdem do Waszego domu na terenie warszawy i okolic
Moja fotografia, zwłaszcza ta w roli głównej z małymi dziećmi opiera się na naturalności i łapaniu emocji. Bez pozowania, bez planu. Wasz dom rodzinny to miejsce idealne, gdzie Wasze pociechy czują się najswobodniej. Dlatego pomyślcie o takim spotkaniu, jeśli marzą Wam się emocjonalne, naturalne zdjęcia bez wychodzenia z domu. Jeśli nadal wahasz się czy Wasz dom nadaje się do takiej sesji, odsyłam do innego wpisu, gdzie rozwiewam wątpliwości.
A tymczasem, co wtedy gdy….
Sesja nie idzie po naszej myśli
Oznacza to, że nastawiliście się na zdjęcia z uśmiechniętymi dziećmi w dobrym humorze. Czasem okazuje się, że nasze plany rozmijają się z rzeczywistością, a nastroju dzieci raczej nie da się zaprogramować. Co więcej, małe dzieci płaczą i szybko się nudzą 🙂 To pewne i na szczęście doskonale o tym wiem, więc nie przejmujcie się, że jest nie tak jak być powinno. Jak sobie więc radzić z trudniejszymi momentami?
Przede wszystkim czas działa na naszą korzyść i trzeba wyczekać dobry moment. Bez emocji, nerwów i ciśnienia. Przyjdzie prędzej czy później. Poza wszystkim innym, jak opowiadałam w podcaście Niezłe Aparaty, Wy, moi modele, często widzicie cały kontekst, płaczące dzieci, rozbiegane, czasem i niedoskonałości w domu w tle. Podczas, gdy ja widzę ułamki sekund, które zatrzymuję dla Was na zawsze. Te sekundy to właśnie moja misja i to one tworzą materiał zdjęciowy.
Efekt finalny w tym wypadku był nieco zaskoczeniem dla rodziców, ponieważ z sesji zapamiętali płaczącego maluszka, który, jak się wydawało, nie współpracuje. Dla mnie nie ma takiego określenia! Czasem noworodki więcej płaczą podczas zdjęć, ale doskonale wiem, kiedy wcisnąć spust migawki by zatrzymać w kadrze te pozytywne momenty.
Dlaczego nie robię zdjęć dzieciom, gdy płaczą?
Mimo iż wykonuję sesje naturalne, to jednak skupiam się przede wszystkim na tych pozytywnych emocjach. Na rynku jest dużo fotografów lifestyle, którzy wykonują zdjęcia bez względu na nastrój, dokumentują zaistniałą sytuację i pokazują rzeczywistość. Mnie się zdarzają takie pojedyńncze klatki, ale bardzo, bardzo rzadko. Z racji moich własnych doświadczeń – mamy, której pierwszy maluch przepłakał pierwsze 3 miesiące, wiem że to bardzo trudne doświadczenie. Rodzice wrażliwych dzieci, wiedzą co mam na myśli. To jest ciągły stres i nieudane próby uspokojenia maluszka. Niekoniecznie chce się w takiej sytuacji pokazywać światu tę przykrą, ciężką stronę macierzyństwa. Dlatego decydując się na fotografie u mnie, możecie być pewni, że skupię się na tych jasnych i pozytywnych, pełnych ciepła momentach. Bo przecież jest ich całe mnóstwo, ale będąc rodzicem płaczącego malucha widzimy świat w ciemnych barwach.
Leoś miał dużo niespokojnych momentów podczas tej sesji. Wiem, że to był trudny czas dla rodziców i ogromnie cieszę się, gdy zostawię im powód do tego, by skupić się na tych dobrych chwilach z jego pierwszych dni życia. To była sesja z serii „Dzień życia”, rodzice otrzymali też album z wybranymi ujęciami.
Album drukuję w laboratorium dla profesjonalnych fotografów: https://crystal-albums.pl/
Sesja rodzinna, Warszawa i okolice
ZOBACZ INNE FOTOOPOWIEŚCI: